Piesek Boo

Moja jedenastoletnia córka kocha zwierzęta każdego rodzaju, wielkości, koloru i niezależnie od ich stanu zdrowia. Gdybyśmy tylko z żoną jej pozwolili, zamieniłaby swój zielony pokoik w schronisko dla zwierzątek. Nie ma dnia, żeby nie przyniosła do domu żaby, myszy czy chociaż owada albo dżdżownicy. Jej ulubionymi książkami są oczywiście te o zwierzętach. Nie tylko takie, w których zwierzętom nadaje się cechy ludzkie, ale przede wszystkim encyklopedie, wielkie księgi zwierząt. Mając jakieś dziewięć lat wiedziała o swoich ukochanych istotach zapewne więcej niż niejeden student kierunków przyrodniczych. Wiedziała, że rasowe zwierzęta dużo kosztują, dlatego nigdy o takie nie prosiła. Miała psa, małego kundelka o imieniu Księciunio, którego wzięliśmy ze schroniska podpisując umowę adopcyjną. Córka opiekuje się nim, pamięta o karmieniu i wodzie, przed szkołą i po szkole wyprowadza go na spacery, a pies kocha ją najbardziej na świecie. Ma swoje legowisko w jej pokoju, chodzi za nią jak cień i nie pozwoli zrobić jej krzywdy.

Jakiś czas temu Ewelinka, bo tak ma na imię moja córeczka, usłyszała o piesku Boo. Zaczęła nam o nim opowiadać, że jest piękny i mądry, i ona by właśnie takiego chciała, jako towarzysza dla Księciunia, żeby się nie nudził, kiedy ona jest w szkole. Po jej opowieściach postanowiłem poświęcić trochę czasu i sprawdzić ile kosztuje pies boo i co w nim takiego fantastycznego. Dowiedziałem się, że tak naprawdę „boo” to nie rasa, a imię pieska, który zdobył popularność na internetowych portalach społecznościowych. Jest to szpic miniaturowy pomeranian, który wygląda nieco inaczej niż pozostali przedstawiciele tej rasy. Okazało się, że jest to spowodowane strzyżeniem, które nadaje mu wygląd przytulanki. Dzięki temu bardzo szybko stał się popularny. Poszukałem informacji na temat tego, w jaki sposób stać się posiadaczem owego zwierzaka. W sieci jest mnóstwo ofert sprzedaży, od tych najniższych, wynoszących kilkaset złotych, aż do nawet sześciu tysięcy. Dowiedziałem się, że te tańsze pochodzą z pseudohodowli, które nie są zarejestrowane, a zwierzęta prawdopodobnie są tam rozmnażane i trzymane w złych warunkach, ponieważ mają jedynie przynosić zyski, a nie generować wydatki. Dopiero ceny w okolicach dwóch tysięcy mogą sugerować, że są to faktycznie psy rasowe. Zawsze jednak należy sprawdzić czy hodowla jest zarejestrowana. Spędziłem jeszcze kilka godzin czytając informacje o tych zwierzętach i postanowiłem, że przemyślę sprawę.
Kolejnego dnia porozmawiałem z żoną. Wiedzieliśmy, że córka na pewno jest na tyle odpowiedzialna, że nie zaniedba żadnego ze zwierzaków. Jednak to dość duży wydatek, na którym tak naprawdę się nie skończy, ponieważ jego utrzymanie również będzie kosztować. Jednak po dłuższych zastanowieniach podjęliśmy z żoną decyzję, że na dwunaste urodziny Ewelinka dostanie pieska zamiast prezentu urodzinowego. Uprzedziliśmy ją o tym oczywiście, razem z nami go wybierała i była naprawdę przeszczęśliwa, kiedy wracaliśmy do domu już we czworo.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here